Wielu fotografów młodego pokolenia zaczynających swoją przygodę z aparatem dopiero w erze cyfrowej ma mocno wypaczoną wizję swojego narzędzia pracy. Według ich opinii aparaty mają wiele wad i z tego powodu nie mogą robić dobrych zdjęć. A to zbyt wolny AF i nie są w stanie na czas uchwycić zakładania obrączek na ślubie, za mały zoom i nie ma jak odpowiednio skomponować ujęcia, ogromne szumy na najwyższym ISO ograniczają kreatywność itd. Ogólnie mówiąc - czekają na idealny sprzęt, którym wreszcie będą mogli robić piękne zdjęcia. No i jeszcze to musi być Taaa firma, bo inne to obciach i nieprofesjonalnie.
Fotografowie są świetni tylko sprzęt kiepski...
I dlatego nie tworzymy tylko na razie pstrykamy. Niewielka różnica ale zasadnicza...
Pstrykać czy już fotografować?
Tekst: Andrzej Grudzień
Przyznaję się, jestem dziwadłem i dlatego nie chcę być uszczęśliwiany wszystkomająco-umiejącym aparatem.
Nie chcę ogromnego zooma, przeraża mnie jego rozmiar. Boję się też mnożących się jak zaraza pikseli w coraz to nowszych modelach aparatów. I chyba nie potrafię zrobić ciekawego zdjęcia klikając seriami po kilkanaście a nawet kilkadziesiąt zdjęć na sekundę jakimś modnym supersprzętem?
Nie, nie, nie...
Wychowałem się na fotografii analogowej. Moje pierwsze aparaty były w pełni manualne. Używałem tylko obiektywu tzw. standardowego z ręcznym ustawianie ostrości. Patrząc w wizjer miałem zawsze miałem czas na odpowiednią kompozycję. 25 lat temu nauczyłem się naświetlać wg. tabelki (coś co w biednej Polsce miało zastąpić światłomierz). Minęło prawie trzy dekady, a ja nadal potrafię poprawnie ocenić oświetlenie czyli dobrać czas naświetlania i przysłonę. Dobra stara szkoła bez kosmicznej elektroniki.
Ostatnio postanowiłem wrócić do korzeni fotografii.
Odrzucam "pomocną dłoń" superaparatów. Wybieram wolność!
Dla mnie w dzisiejszych czasach dobry aparat musi być mały, mieć solidną metalową obudowę, cichą mechanikę, doskonałą stabilizację matrycy (!!!) i proste ale zaawansowane menu. Do tego kilka MAŁYCH STAŁOOGNISKOWYCH obiektywów. Zawsze mogę go nosić przy sobie gotowego do pracy.
Nad wyborem obiektywów nie musiałem się długo zastanawiać. Wiem jakie ogniskowe będą dla mnie przydatne. Najważniejsza jest 35-tka (podaję po przeliczeniu na ekwiwalent 135), potem portretówka maksymalnie do 100 mm i szeroki do krajobrazów i wnętrz. I wszystko ma być lekkie i malutkie abym mógł mieć je zawsze w kieszeni. Tak właśnie -w kieszeni kurtki a nie w wielkiej torbie.
Zobaczcie mój zestaw:
M.ZUIKO DIGITAL 17/2.8.
To obiektyw, który mam najczęściej założony na aparat. Idealny do reportażu. Malutki naleśnik ważący ok. 100g. Obiektyw, który ze względu na swoje gabaryty mógłbym nosić w portfelu w kieszonce na monety. Jest zawsze przy mnie, nawet kiedy fotografuję innymi obiektywami i jest to temat zupełnie nieodpowiedni dla ogniskowej 17mm. To świetne szkło biorę wszędzie, bo może jednak przyda się w najmniej oczekiwanym momencie.
M.ZUIKO DIGITAL 45/1.8
Kto miał przyjemność fotografowania tym obiektywem, przyzna mi rację, że można się w nim zakochać. Miniaturowa, superjasna portretówka o fantastycznej jakości optycznej za jedyne 1000 pln.
Ten obiektyw spowodował, że na nowo polubiłem pracę w studiu.
Uważam, że jego potencjał jest ogromny. Portret, macro, martwa natura, video, film poklatkowy itd.
M.ZUIKO DIGITAL 12/2.0
Pierwszy raz jak go założyłem na swój aparat to wydawało mi się, że system AF nie działa. Ostrość była ale nie słyszałem działania silnika obiektywu i nie widziałem momentu doostrzania. 12-tka pracuje tak szybko, że praktycznie tego nie odczuwamy. System AF poradzi sobie z każdym ruchem obiektu fotografowanego. A jak postanowię ostrzyć ręcznie to zmiana trybu pracy odbywa się poprzez przesunięcie pierścienia na obiektywie. To bardzo wygodne rozwiązanie. Profesjonalizm tego obiektywu objawia się nie tylko w pracy ale także w jakości. I wykonania, bo jest aluminiowa ale przede wszystkim jakości optyki. Genialna ostrość nawet przy pełnym otworze przysłony.
12/2.0 to najlepszy obiektyw jaki pojawił się na rynku w 2011r.
A teraz aparat...
Nie jest tajemnicą, że uwielbiam PENy. Za styl, jakość i możliwości. Z czasem pozbywałem się swoich kolejnych lustrzanek cyfrowych, ponieważ coraz rzadziej je używałem. PEN jest moim narzędziem pracy i towarzyszem życia.
Przygodę z PENem zaczynałem od debiutanckiego modelu E-P1. Przyzwyczaiłem się do jego solidności i już nie chciałem używać podobnej jakości lustrzanek niestety ale plastikowych. A solidniej wykonane aparaty profi są ciężkie. I niezbyt kieszonkowe.
Potem był jego następca czyli E-P2. To nim "nakręciliśmy" nasze filmy o Olympusach E-PL2 i XZ-1.
Przez ten długi czas miałem jednak pewne uwagi dotyczące PENa. Za mała rozdzielczość LCD, potrzebny skuteczniejszy AF, może jeszcze trochę lepsza stabilizacja (chciałem z ręki robić na 1 sekundzie),dopracowanie i rozbudowa filtrów ART, no i oczywiście doskonalsze ISO 1600, bo rzadko zabieram ze sobą flash.
Moje modlitwy zostały wysłuchane. MAM E-P3! I jestem z niego niesamowicie zadowolony.
Mój idealny zestaw dla fotografa:
E-P3 + 12/2.0 + 17/2.8 + 45/1.8
Nie mam zooma. Zanim zmienię ogniskową czyli obiektyw zastanowię się czy zmieniam też głębię, perspektywę i plastykę obrazu. Pomyślę czy zdjęcie nie będzie lepsze jeśli po prostu podejdę bliżej. Co bym zrobił dla wykonania lepszego ujęcia mając przypiętego do aparatu zooma?
Pamiętajmy, że przez lata najwybitniejsi fotografowie na świecie pracowali na prostym sprzęcie. I to ich zdjęcia wywołują w nas poczucie autentyczności fotografii i dreszcz emocji.
Robert Capa ciągle eksperymentował ze sprzętem. A na początku lat pięćdziesiątych rynek aparatów małoobrazkowych przeżywał wielki boom. Capa zachwycał się nową japońską optyką i zastanawiam się jak bardzo podobał by mu się mój zestaw miniaturowych ZUIKO.
6 komentarzy:
Hmm, generalnie niezły artykuł. Problem w tym, że skrytykowane na wstępie poszukiwanie megapikseli, wysokich iso, świetnego AF jest później również zachowaniem prezentowanym przez autora przy okazji wyboru puszki... Czy dobrych zdjęć nie da się zrobić penem e-p1?
Dziekuję za komentarz. E-P1 nadal mam i jeszcze czasami używam z 17-tką i wizjerem optycznym. Tylko optycznym, ponieważ pierwszy model nie współpracował z wizjerem elektronicznym. I tak pojawił się u mnie E-P2. A w trójce mam wygodny i wyraźny ekran (używam go do video z wizjerem LCD, który opisywaliśmy na PENowcu), większe możliwości filtrów, które są bardzo kreatywne (uwielbiam też ramkę), lepszą stabilizację bo nie lubię flasha. Zapomniałem napisać w artykule o filmach w rozdzielczości Full HD - AVCHD z dźwiękiem Dolby Digital stereo, które często ułatwiają mi pracę z materiałem video. Dotychczas miałem tylko HD w AVI. A ISO 1600 jak na dzisiejsze standardy nie jest zbyt wygórowanym marzeniem. Co raz częściej słyszę, że jakiś model ma kiepskie ISO 6400 i z tego powodu nie warto brać go pod uwagę. To samo znajdziemy w testach w internecie. Dla mnie to absurd i utopia! 10 lat temu, krążyły opinie że jak odszumią ISO 400 to będzie super, potem mordowali się z 1600, a teraz 6400 to też za mało.
Ogólnie czepiam się postawy roszczeniowej ekstremistów. Wszystko ma być naj, naj, naj...
Chciałbym mieć dobry samochód ale nie domagam się od razu Ferrari.
Pozdrawiam.
Sprawa doboru sprzętu jest bardzo indywidualna, dobrze ze znalazłeś ;)
Często tu zaglądam i szczerze powiem iż bezlustowiec chodzi mi po głowie, jak dotąd robię tylko na analogu, czyli problem mitycznego FF mam rozwiązany. Zastanawiam się tylko czy u4/3 czy może poczekać na ruch Pentaxa APS-C bądź Fuji.
Często odwiedzam Twoją stronę. Ciekawie opisałeś swoje doświadczenia. Sam szukam czegoś w dziale bezlustrowców, fotografuję na analogu, więc mityczne FF już posiadam i rozglądam się za czymś niewielkim o sporym potencjale. Pytanie tylko czy u4/3 czy może poczekać co pokaże Fuji lub Pentax na APS-C.
Dziękuję za zainteresowanie naszą stroną. Rozumiem Twój problem, ja całe dwa lata płynnie przechdziłem z analogu do cyfry (chociaż teraz wracam ale tylko do średniego i wielkiego formatu). Po analogu cyfra wydaje się beznadziejnie nienaturalna i płaska. Wydawało mi się, że cofam się w jakości. Jednak wygoda zwycięża. Domyślam się, że jesteś zwolennikiem papierowej wersji do oglądania zdjęć więc uprzedzam - nie daj się wciągnąć w poszukiwanie niedoskonałości aparatów i obiektywów poprzez powiększanie obrazu na ekranie komputera. Te błędy wynikają bardziej z jakości monitora i przeglądarki zdjęć jakiej używają niespełnieni fotografowie marudzący na forach internetowych. To co wydaje się strasznym szumem czy okropną aberracją często nie jest widoczne na odbitce nawet 30x40 cm. Więc wyluzujmy i zacznijmy cieszyć się z naszych aparatów. Wracając do tematu: Pentax po zmianie właściciela(Ricoh) ma ogromny potencjał. Może coś zrobić z dużą matrycą albo tylko rozwijać "Q" w co wątpię (to powtórka auto110 w wersji cyfrowej). Raczej spróbują powalczyć na rynku profi. Fujifilm rozwija x-series i jako jedyni kierują swoje produkty do zaawansowanych fotografów. To będzie wybitna seria aparatów. Jakby japońka Leica. No, właśnie Leica. Oni może też coś zrobią dla ludzi ze skromniejszym budżetem. Sony Nex na dzień dzisiejszy nie ma żadnej oferty obiektywów. Aparaty też niewiele oferują, nawet nie ma stopki na lampę. A micro 4/3? Na dzień dzisiejszy jest najbardziej rozbudowanym i profesjonalnym systemem "maluchów". Kilkanaście aparatów (z wybitnymi: E-P3 i Pany GH2) i ponad 30 obiektywów. Ja zanim wybrałem testowałem każdy dostępny system i PEN wydał mi najciekawszy z miniaturek. Na początku używałem E-P1 i panasonica G1 z wbudowanym wizjerem. Jednak kiedy pojawił się E-P2 z wejściem na wizjer elekroniczny Panasonic został sprzedany. Teraz mój najnowszy E-P3 przypomina mi komfort pracy starych dalmierzowych Canonetów, Yashic i innych podobnych. Przyszły rok będzie przełomowy w fotografii cyfrowej, rynek nasycił się szajsplastikiem i pora na coś bardziej wybitnego. Oczywiście możesz poczekać na coś idealnego dla siebie ale ja uważam, że warto już teraz zacząć. Będziesz miał już jakiś punkt odniesienia.Pozdrawiam.
Prześlij komentarz