Tekst: Andrzej Grudzień
Pisząc pierwszą część "Zahibernowałem..." myślałem już o ponownym mrożeniu TG-1. Zainspirowała mnie wczorajsza prognoza pogody. Piękna pani w telewizorze powiedziała, że ma być temperatura -9 stopni. Brrr, ale fajnie! Mogę zamrażać na balkonie. Kontakt z naturą, świeże warszawskie powietrze a nie w inkubatorze zamrażarki. Wychodzi na to, że będzie ekologicznie. Coś jak na fermie kurzej, wolny bez stresowy chów. Jest godzina 1.30 w nocy, zalewam wodną zupkę i wystawiam na balkon. Idę spać. Wstaję około godziny 9-tej i mam nadzieję, że przez osiem i pół godziny powstanie Olympus TG-1 ECO ICE.
Pisząc pierwszą część "Zahibernowałem..." myślałem już o ponownym mrożeniu TG-1. Zainspirowała mnie wczorajsza prognoza pogody. Piękna pani w telewizorze powiedziała, że ma być temperatura -9 stopni. Brrr, ale fajnie! Mogę zamrażać na balkonie. Kontakt z naturą, świeże warszawskie powietrze a nie w inkubatorze zamrażarki. Wychodzi na to, że będzie ekologicznie. Coś jak na fermie kurzej, wolny bez stresowy chów. Jest godzina 1.30 w nocy, zalewam wodną zupkę i wystawiam na balkon. Idę spać. Wstaję około godziny 9-tej i mam nadzieję, że przez osiem i pół godziny powstanie Olympus TG-1 ECO ICE.
Obudziła mnie córka - cud, że wstała wcześniej ode mnie. Jest godzina 9.25. Myję ząbki, piję kawę. Pora chyba wyciągnąć kostkę lodu z balkonu.
Wołam córkę: wyłącz telewizor i chodź zobaczyć coś fajnego!
No, szczęka jej opadła. -Tata, ale fajny. Mogę dotknąć? -Pewnie. Idę po młotek, musimy go jakoś wyciągnąć.
Po wyjęciu z plastikowego pudełka okazało się, że powstało naturalne lodowe akwarium. Aparat stoi w wodzie zanurzony do połowy. Reszta zamarzła.
Na obudowie widać malutkie zamarznięte pęcherzyki powietrza.
-Wal Amelka! -Mogę? Nie popsuje się? -Możesz. Szybciej rozbijesz coś w kuchni, a nie Olympusa. Idę na pewniaka po wczorajszym mrożeniu w zamrażarce. Olek Tough TG-1 to mocarz! Nic go nie ruszy.
Łup, łup!!
Bach! Jest pierwsze pęknięcie! Wygląda jakby lód załamywał się na jeziorze.
Szybciej puściło od spodu. Wylewa się woda.
Próbujemy teraz wyciągnąć Olka ale lód jeszcze nie puszcza. Góra jest przymarznięta.
Walimy młotkiem dalej. Jakoś musimy go wydostać.
Odłupaliśmy większość lodu ale z jednym fragmentem mamy problem.
Pyknę go jeszcze moim gumowym czujniczkiem i musi puścić.
Ciekawe czy działa? Jak go zostawiłem wieczorem na balkonie miał baterię rozładowaną do połowy. Na tym samym naładowaniu przeżył już przecież hibernację w zamrażarce. Mignął tylko na chwilę i pokazał "Bateria rozładowana". Szkoda, że nie mogę zrobić zdjęcia testowego.
Ale wiem, że przeżył drugą hibernację. I działa! Baterię już naładowałem i wszystko śmiga jak należy.
Zastanawiam się jakim torturom mógłbym Touhga TG-1 poddać? Może zrobię procę i będę nim strzelał? Kto wie, kto wie...
1 komentarz:
Proponuję teraz wrzucić go do wrzątku :)
Prześlij komentarz