Tekst: Andrzej Grudzień
No, i stało się! Już jest!
Z jednej strony sensacja, bo zachwyca jakość i szeroka gama możliwości aparatu, ale z drugiej to muszę przyznać, że radochy już nie mam z premiery. Pół roku temu wiedziałem, że we wrześniu pojawi się coś profi. Od miesiąca w internecie czytam "przecieki" o E-M1 mniej lub bardziej kontrolowane przez Olka. Trochę się opatrzył przed premierą....No, ale dość narzekania. Zajrzyjmy do wnętrza bestii.
E-M1 w przeciwieństwie do poprzednika przypomina z wyglądu współczesną lustrzankę. Ma większy uchwyt co na pewno poprawi komfort pracy ale aparat za to stracił na subtelności. Z założonym "naleśnikiem" nie będzie już kieszonkowcem jak E-M5.
Najważniejsze jednak jest to, że mamy do czynienia z "pancernikiem". OM-D E-M1 ma magnezowe chassis co plasuje go już w gronie aparatów profesjonalnych. A jest jeszcze kilka, pewnie jeszcze ważniejszych, punktów przemawiających za taką opinią.
Pełne uszczelnienie nowego modelu idealnie sprawdzi się w najtrudniejszych warunkach atmosferycznych, pewnie tak samo jak starsza wersja OM-D. A testował to osobiście podróżnik Marcin Dobas (pozdrawiam Marcin) w trakcie swoich wypraw.
E-M1 może pracować nawet w temperaturze -10 stopni Celsjusza. Nie straszny mu też deszcz i wilgoć.
Wchodzimy głębiej w aparat do jego serca czyli matrycy.
Olympus bije się w klatę, że stworzył nową sensor Live MOS choć o tej samej rozdzielczości 16 MP co u poprzednika. Wspomaga go procesor obrazu TruPic VII, który używa Technologii Drobnych Szczegółów II (kurcze, aż sprawdziłem czy Google nie płata mi jakiegoś psikusa tłumacząc po swojemu materiały prasowe ale tak to się nazywa oficjalnie po polsku). Jakość obrazu jest podobno najlepsza ze wszystkich aparatów wyprodukowanych dotąd przez Olympusa. To wydaje się z mojego punktu widzenia raczej oczywiste, zdziwiłbym się jakby tak nie było.
O wygodę matrycy dba 5-osiowa stabilizacja obrazu. Trzeba przyznać, że to najlepsza stabilizacja jaka jest dostępna w aparatach cyfrowych. I tu nie ma dyskusji. Kto używał "starego" OM-D przyzna mi rację. Zrobić nieporuszone zdjęcie na czasie 1 sekunda to kaszka z mlekiem, a o efekcie steadycamu przy filmowaniu nie wspomnę.
Pamiętacie nowy wizjer elektroniczny VF-4 do PENa E-P5? Teraz mamy takie cudo wbudowane do OM-D.
Rozdzielczość 2360000 pikseli, powiększenie 1.48x, niesamowicie szybkie odświeżanie obrazu 29 ms, automatyka regulowania podświetlenia i podwójny FAST AF.
Nowością jest podgląd w w wizjerze trybu HDR jeszcze przed zrobieniem zdjęcia. Pozwala on na eksperymentowanie z czterema kluczowymi ustawieniami: proporcjami boków, powiększeniem, kolorami, światłami i cieniami. Zamiast wykresów i cyfr użytkownik ma teraz do dyspozycji Kreator Kolorów.
To co fotografujemy możemy też obserwować poprzez ekran LCD o rozdzielczości 1037000 pikseli i przekątnej 3". Ekran oczywiście jest dotykowy i odchylany.
Olympus trochę zmienił układ przycisków i pokręteł funkcyjnych dbając o wygodę fotografa. Teraz jak patrzę na zdjęcie górnego panelu to nasuwa mi się porównanie do kultowego analogowego OM-4.
Z nowości w E-M1 trzeba odnotować pojawienie się WiFi. Aparat może być teraz sterowany z tabletu lub smartfona. Z drugiej strony mamy możliwość bezprzewodowego przesyłania zdjęć na komputer.
Parowanie urządzeń łatwe i szybkie, wystarczy użyć kodu QR.
A teraz najważniejsza cecha: PODWÓJNY FAST AF !
Aparat w pełni współpracuje z obiektywami "lustrzankowymi" systemu 4/3 i systemowymi Micro 4/3. Wreszcie pogodzono dwa systemy autofokusa czyli detekcji fazy i detekcji kontrastu (37 pola w 4/3 i 81 obszarów w M4/3). Aby korzystać ze starych szkieł Olympusa wystarczy zamontować między korpus i obiektyw adapter MMF-3. Teraz już ustawianie ostrości u nich to nie bzykanie tam i z powrotem ale pewne i dokładne śmiganie.
Do wyzwalania migawki i uruchomienia autofokusa mamy dwa spusty. Jeden w samym aparacie, a drugi w opcjonalnym gripie. Trzeba przyznać, że cieszy oko idealnie wyprofilowany uchwyt pionowy o symbolu HLD-7. Tak samo jak aparat jest on w pełni uszczelniony.
GŁÓWNE CECHY OM-D E-M1:
- Kompatybilny ze standardem Cztery Trzecie i Mikro Cztery Trzecie dzięki PODWÓJNEMU FAST AF.
- Nowa matryca 16 MP i procesor obrazu TruPic VII
- EVF - 2,36 mln punktów, powiększenie 1,48x
- Hybrydowa 5-osiowa stabilizacja obrazu kompensuje ruch wokół osi obiektywu, przesunięcie w pionie i poziomie, a także przechylenia aparatu.
- Wbudowane zaawansowane WiFi
- Uszczelniona obudowa
- Ekran LCD 3" 1037000 pikseli
- Czułość ISO 100-25600
- Zakres czasów naświetlania 1/8000 s - 60 s, x-1/320 s
- Fotostory, 3 sposoby tworzenia historyjki.
- 12 Filtrów artystycznych, w tym nowy filtr Diorama II - efekt rozmycia ostrości na zdjęciach portretowych.
- Zdjęcia seryjne 10 kl./sek.
- Automatyczne filmy poklatkowe.
- Live Bulb - aktualizacja podglądu naświetlenia w czasie rzeczywistym.
- Peaking ostrości przy wykorzystaniu manualnych obiektywów.
- Filmowanie Full HD 60 kl/s z dźwiękiem stereo
- Wejście mikrofonowe
- Gniazdo lamp błyskowych -x
A teraz druga ważna premiera:
Nowy superjasny zoom do systemu Micro 4/3 czyli M.Zuiko 12-40/2.8
Obiektyw jak przystało na klasę profesjonalną ma tubus metalowy z uszczelnieniami. Pierścień ręcznej ostrości pracuje tak samo jak w M.Zuiko 12/2.0.
Minimalny dystans ostrzenia: 20 cm.
Budowa: 14 elementów w 9 grupach
2 soczewki asferyczne, 2 ze szkła ED, 2 ze szkła HR, 1 ze szkła HD i jedna ze szkła EDA.
Zapowiadany jest też drugi obiektyw o ogniskowej 40-150 mm ze światłem f/2.8 jako uzupełnienie do 12-40 mm. Może on jednak pojawić się w sprzedaży dopiero pod koniec 2014 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz