OLYMPUS XZ-1, mniejszy brat PENa


Tekst: Darek Żukowski
Ostatnim zaawansowanym kompaktem OLYMPUSA, przed premierą XZ-1 był model C-7070 Wide Zoom. Aparat, który był modelem zastępczym w torbie, gdzie najważniejsze miejsce zajmował już profesjonalny  OLYMPUS E-1. Był to rok 2005...

xz1Sześć lat rozwoju technologicznego zmieniło trochę nasze wyobrażenie o sprzęcie profesjonalnym (zawodowym), który ma dostarczać najwyższej jakości zdjęcia.
Dzisiaj fotograf woli nosić w torbie albo kieszeni coś małego ale z potężnymi możliwościami kreatywnymi. Mając taki aparat w rękach ogarnia go tzw. inspiracja (czytaj: mogę wszystko!). Tym aparatem jest PEN. A teraz zadajemy sobie pytanie: Jaki może być jego model zastępczy o podobnych możliwościach? Odpowiedź: OLYMPUS XZ-1, młodszy brat PENa.

Szybkość, jakość, niezawodność i kompatybilność z akcesoriami systemowymi to cechy dobrego aparatu. A te i oczywiście wiele innych posiada mały XZ-1. Gdy na zeszłorocznej Photokinie pokazano jego prototyp ukryty pod szklanym kloszem, wielu w tedy mówiło: jeszcze jeden kompakt,  pewnie będzie amatorski! Nie zwrócili oni uwagi na szczegóły, takie jak: stopka na lampę….hmmm… port na akcesoria ...zaczyna być ciekawie… manual i napis ART na pokrętle programowym….zaczyna być gorąco… metalowa obudowa … super!…OBIEKTYW ZUIKO!!! ...no i tutaj orgazm!!!.

P1011048


Więcej przykładowych zdjęć

Aparat sprawia wrażenie bardzo wytrzymałego, metalowa obudowa sprawia dobre wrażenie.
Po wzięciu XZ-1 do ręki, uwagę przyciąga obiektyw i duży pierścień wokół niego, którym można obracać i zmieniać określone funkcje w aparacie. Napis ZUIKO mówi o jakości, ostrości i jeszcze raz jakości. W Japonii obiektywy ZUIKO uważane są za japońską Leice i na pewno coś w tym jest :). Obiektyw wysuwa się zdecydowanie jakby chciał nam oznajmić “hej jestem gotowy, co teraz? zaskocz mnie!”. Przybliżanie i ostrość pracują szybko i precyzyjnie, zdjęcie robimy natychmiast po naciśnięciu na spust aparatu (ach, gdzie te czasy wolnych kompaktów, a tak na marginesie – OBY NIGDY NIE WRÓCIŁY!!!). Bardzo miłe zaskoczenie przy filmowaniu: można przybliżać, mało tego aparat ma ciągłe ustawianie ostrości i teraz najlepsze: nic nie słychać! - mikrofon jest bardzo czuły ale nie nagrywa tego irytującego brzęczenia silnika obiektywu (po prostu go nie ma, bo obiektyw pracuje bezgłośnie), SUPER!
Na górnym panelu aparatu widzimy stopkę, schowaną w korpusie lampę błyskową, spust z pierścieniem do regulacji przybliżenia, pokrętło MODE z funkcją C (custom) i oczywiście niewielki przycisk ON/OFF. Czyli wszystko jest na swoim miejscu. Włącznik flasha przypomina rozwiązania z innych super-kompaktów jak SIGMA seria DP czy LXy PANASONICA - podoba mi się to.

xz1 frontxz1 góraxz1 back

Tył aparatu to oczywiście duży LCD – jakość wyświetlanych obrazów jest na wysokim poziomie, mamy też korekcję jasności. Wszystko jest dobrze widoczne, jedyne zastrzeżenie mogę mieć tylko do proporcji boków ekranu. Jest 3:2, a to chyba nie jest standard dla Olympusa. Osobiście bardziej wolę 4:3 z PENa, ponieważ nieco więcej widać. Jednak producent chyba jest innego zdania... Na tylnym panelu mamy jeszcze: podgląd zdjęć, oddzielny czerwony przycisk  do filmowania w jakości HD, pokrętło, a w jego środku krzyżak z dedykowanymi funkcjami.


I jeszcze pozostaje omówienie zasilania. Olympus umieścił w tym aparacie akumulator znany ze swoich amatorskich kompaktów LI-50B. Na szczęście nie jest to jakaś nowinka technologiczna czyli następny wynalazek, który do niczego innego nie pasuje.

OLYMPUS XZ-1 to aparat z charakterem, który nie boi się żadnych wyzwań fotograficznych. XZ-1 dzięki swojej uniwersalności zasłużył na miano “brata PENa”.

4 komentarze:

Ziootek pisze...

Aparacik miodzio. Ja jednak już zdecydowałem się na PENa(jako uzupełnienie E-Systemu)

Anonimowy pisze...

Z całym szacunkiem, ale nawet w Twoim filmiku promocyjnym aparat na statywie tylko przy jednej scenie w świetle dziennym z 5 razy szuka ostrości! Nie mówię o dynamicznych scenach, gdzie filmujemy biegające dzieciaki tylko nieruchowy obiekt! Innymi słowy pod tym względem XZ-1 nie dorównuje nawet autofocusowi w kamerach VHS sprzed kilkunastu lat! Uważam, że na tą chwilę najlepszy tryb video występuje w aparatach SONY. Poza tym w XZ-1 na wielu samplach widać potężne aberracje no i JPG-i prosto z aparatu są tak bardzo wygładzone, że obraz traci wiele szczegółów. Na szczęście obróbka w RAW ratuje sytuację i uświadamia, że z tego aparatu wiele można wyciągnąć.

PENowiec pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
PENowiec pisze...

Nasz film nie jest filmem promocyjnym. Film pokazuje pewne zachowanie aparatu podczas videofilmowania. Aparat w trakcie filmowania włącza system ciągłego ustawiania ostrości, który sprawdza się w dynamicznych scenach np. zmiany kadru. Do statycznych ujęć polecam wyłączenie AF i skupienie się na MF. Jednak nie zapominajmy o plusach czyli jasności obiektywu (f1.8), która podnosi poprzeczkę i dzięki niej mamy małą głębię ostrości, "bezgłośny" silnik ustawiania ostrości i małe rozmiary zooma. W kompaktach innych firm mniejszy rozmiar matrycy i ciemny obiektyw od f/2.8 powoduje zwiększenie głębi ostrości co przekłada się na żadsze doostrzanie. Oczywiście na końcu została nam jeszcze stabilizacja. Ostatnie ujęcie w naszym filmie zostało wykonane z ręki, a stabilizacja zadziałała perfekcyjnie.
A jakość zdjęć? Raw jest dla wymagających jakości i perfekcji, a Jpeg jest modyfikowany przez producenta tak aby plik nadawał się do pokazania na ekranie telewizora albo do wydruku małego formatu. Jest amatorski i ma podobać się amatorowi.
Ale i tak na tle innych aparatów kompaktowych XZ-1 wypada bardzo dobrze, może nawet i lepiej.