Pamiętam z dzieciństwa jak ojciec zabrał mnie do kina na film "Godzilla kontra Gigan" (japońska wersja z roku 1973). Byłem tak zafascynowany akcją filmu czyli niszczeniem miasta, powietrznymi bitwami, zianiem ogniem, że ciągle powtarzałem słowa Godzilla kontra Gigan. Powtarzałem aż wyszło mi, że mój superbohater nazywa się Godzilla Kontragigant. Nic z tego nie rozumiałem ale niechcący stworzyłem potwora doskonałego...
Tekst: Andrzej Grudzień
Wszyscy wiemy, że historia kołem się toczy albo jak kto woli wraca jak bumerang. W moim przypadku powróciła jako następny potwór doskonały tym razem o imieniu Micro 4/3. Brzmi trochę science fiction, jak np. C3P0 z Gwiezdnych Wojen ale jest prawdziwy i namacalny.
Zapragnąłem posiąść doskonałość PENa i wygodę Lumixa G, a dokładniej jego wizjer o cudownie brzmiącej dla ucha rozdzielczości 1440000 pikseli. No, może i jego uchwyt też jest fajny...
Lubię mojego pierworodnego PENa E-P1 ale biedak nie współpracuje z wizjerem VF-2. Mam
superwielki wizjer na LCD, który rozwiązuje problem, jednak czasami chciałbym skorzystać z dyskretnej miniaturyzacji. W mojej głowie zakłębiły się kudłate myśli o zakupie Lumixa G1 albo G2.
Lumix G2 - ten model miałem przyjemność pomęczyć - mile zaskakuje klarownym menu, oczywiście wizjerem, doskonałym ekranem (obrotowym!), górnymi pokrętłami jak w profesjonalnym Nikonie F4 (jeśli już ma być lustrzanka to tylko taka) i wygodą pracy z "manualami".
Same plusy, a gdzie minusy? Oczywiście są np. brak stabilizacji w korpusie, delikatna obudowa, brak filtrów artystycznych, uboższe menu, większe gabaryty.
Najważniejsze jednak to jak nasz aparat rejestruje obraz. Zrobiłem małe porównanie dwóch modeli z rodziny Micro 4/3. Każdy z nich pracuje ze swoim podstawowym obiektywem 14-42/3.5-5.6. Zdjęcia oczywiście zrobione w RAWach i wywołane w Lightroomie 3.3 (ustawienia zerowe). Sceneria sesji miła mojemu oku czyli stary industrial stacji kolejowej Warszawa Ursus Północny. Pogoda niemiła bo niemiłosiernie szarobura wręcz czarno-biała.
|
PEN |
|
Lumix |
|
PEN |
|
Lumix |
|
PEN |
|
Lumix |
Po pierwszych trzech zdjęciach widać, że to bardzo różne aparaty. PEN ma tendencje do ocieplania balansu bieli i zmiękczania, a Lumix do oziębiania i wyostrzania obrazu. OLY lubi ciemniej, PANY jaśniej przez co traci szczegóły w jasnych partiach nieba.
Zobaczmy dalej:
|
PEN |
|
Lumix |
|
PEN |
|
Lumix |
|
PEN |
|
Lumix |
|
PEN |
|
Lumix |
|
PEN |
|
Lumix |
Patrząc na te fotki czuję się jak żaba w niebie, która nie wie w której kolejce stanąć - po urodę czy po rozum? I dlatego nie może się jeszcze urodzić...
Więc ja na razie zostanę wierny E-PEJEDYNCE i poczekam na wszystkomającego profesjonalnego PENa (może E-P3?).
2 komentarze:
Witam
Zakładając że faktycznie były oba zdjęcia robione na tych samych parametrach to nie zgodzę się że Pen uzyskuje przewagę w jasnych partiach (wyrównując oba zdjęcia do tego samego poziomu uzyskujemy niemal to samo)natomiast widoczna jest znaczna aberracja chromatyczna u pena na krawędzi kadru. Jest jeszcze jedna kwestia a mianowicie ostrość która w przypadku G2 jest większa.
Podsumowując to powiem tak mniej czasu spędzi na korekcie nad fotkami Lumixa
A ergonomia pracy???
pozdrawiam
Januss
Komentarz do wpisu Janussa.
Ciekaw jestem co kolega chce korygować w fotkach z Pena które są wysycone? Z tego co widzę to Lumixa nie wiele zkorygujemy tym bardziej, że nie ma z czego bo choćby w ostatnich zdjęciach giną szczegóły (jeśli ktoś korygując chciał usunąć trakcję kolejową, rzeczywiście w Lumixie tego nie będzie musiał robić).
Pozdrawiam fanów PENa
CANonFAN
Prześlij komentarz