Stary dobry Canon FD do PENa


Wygląda jak noktowizor albo celownik z samolotu wojskowego . Technologicznie jest w innej epoce. Łupanego CCD. Wielki, ciężki ale dość wygodny do trzymania. Wzbudza sensację na ulicy, szokuje znawców branży foto... 


Tekst: Andrzej Grudzień

Ten archaizm fotograficzny znalazłem w serwisie aukcyjnym. Zapłaciłem przyzwoitą niską cenę i uważam, że to dobrze wydane pieniądze.  Oczywiście musiałem jeszcze dokupić adapter aby to podłączyć do PENa. I też nie żałuję wyłożonych na ten cel pieniędzy.


SPECYFIKACJA:

CANON ZOOM LENS FD 35-70/4 AF

Rok produkcji: 1981
Mocowanie: Canon FD
Ogniskowa: 35-70mm (PEN: 70-140mm)
Jasność: f/4
Układ optyczny: 8 elementów w 8 grupach
Zakres przysłony: f/4-22 (ręczna)
Budowa przysłony: 6 listków prostych
System ustawiania ostrości: AF pasywny
Minimalny dystans ostrości: 50cm (MF), 100cmm (AF)
Zasilanie: 2x AA
Waga: 645g


Mocowanie obiektywu z aparatem Olympus PEN odbywa się poprzez adapter FD/Micro4/3 produkcji rodzimej czyli polskiej. Wspieram i popieram teraz Polskę.
Do testów użyłem PENa model E-P3 z wizjerem elektronicznym VF-2.
Stabilizację obrazu ustawiłem w menu na ogniskową 50mm. Na obiektywie wybrałem przysłonę f/4.



Inwestuję jeszcze w dwie baterie alkaliczne typ AA aby zasilić autofokus w obiektywie. Włączam go i już mogę rozpocząć ostrzenie. Naciskam na spust AF-a z lewej strony obiektywu. Tu napotykam pierwszą trudność. AF działa ale tylko wtedy kiedy ma na to ochotę. Jego czułość przy ISO 100 wynosi zaledwie od 4 do 18 EV. Do pomiaru odległości wykorzystuje metodę triangulacyjną (pasywną) przypominającą pracę dalmierza. Dwa układy optyczne rzucają obraz na listwę CCD i na podstawie siły sygnału procesor wylicza jak obiektyw ma ustawić ostrość.
Metodę S.S.T. Canon wykorzystał po raz pierwszy w kamerze filmowej w 1980r, a rok później pojawiła się ona na rynku w pierwszym obiektywie fotograficznym. A dokładnie w FD AF 35-70/4 czyli w tym, którego jestem szczęśliwym posiadaczem.


Zapytacie, co z tą ostrością? Działa, trochę opornie i nie zawsze dokładnie ale jak złapie to efekt końcowy wyrywa z butów. Niesamowita ostrość!
Kiedyś, jak zrobili obiektyw, to musiała być metalowa mechanika i porządne szkło (Canon chyba ostatnio o tym zapomniał). Za efekt końcowy czyli jakość zdjęcia odpowiadał przede wszystkim obiektyw. Nie ma zmiłuj.
Dzisiaj każdy "cyfrowy" obiektyw jest podciągany softwarowo przez producenta. Małe wsparcie zamiast dobrego szkła. Canonowski kit 18-55/3.5-5.6 ze starszymi modelami lustrzanek wyciągnie ledwie 2 mln pikseli, a już z najnowszymi jak za dotknięciem czarodziejskiej różczki wyciska 5 mln pikseli. No, cud. Wiele wad optycznych jest korygowanych jeszcze przed zapisem na kartę pamięci. A tutaj mój stary i jary obiektyw nie otrzymuje żadnego wsparcia elektronicznego. Jednak spokojnie może konkurować z najlepszymi szkłami jakie dzisiaj znajdziecie na sklepowych półkach.


Na koniec dodam tylko, że bardzo polubiłem tę pokrakę. Dobrze leży w ręku, jest świetny optycznie i zamierzam trochę z nim zaszaleć w różnych tematach fotograficznych. A jak coś już będę miał do pokazania to Wy pierwsi dowiecie się o tym.


A oto kilka zdjęć testowych - PEN E-P3 z obiektywem Canon 35-70/4 FD AF.






Wiecej zobaczycie na INSPIRACJI








2 komentarze:

Olesku.pl pisze...

Do kompletu zapodaj sobie jeszcze 200tkę FD z autofocusem ;)
http://www.ebay.com/itm/ws/eBayISAPI.dll?ViewItem&item=390394475572

PENowiec pisze...

Mój kosztował ok. 130 pln, Vivitar jest wyceniony na 220 $. Myślisz, że warto?