Olympus OM-D - Aparat fotografa ślubnego


Tekst: Andrzej Grudzień

W internecie znajdziemy wiele ogłoszeń polskich fotografów ślubnych w stylu "sesja ślubna, tanio, pracuję na  profesjonalnym sprzęcie" (cytat z gumtree.pl). Jak to rozumieć? Chyba tak, że w Polsce gwarantem dobrych ujęć jest profesjonalny aparat jakiego używa Pan Fotograf. Tak myśli początkujący fotograf, który wchodząc do tego biznesu kupuje modną "pełną klatkę i białe szkła". I też już tak myślą potencjalni klienci, bo potrafią zapytać fotografa z ponad 20-letnim doświadczeniem jaki ma aparat (sic!).  A jak dopiero poszukują usługi fotograficznej to na tym nieszczęsnym gumtree.pl piszą: "Szukamy tanio profesjonalnego fotografa na nasze wesele. Nasze oczekiwania to 800 obrobionych zdjęć ze ślubu i wesela oraz 200 z pleneru. Oferty zawierające cenę, portfolio, i wykaz sprzętu na jakim pracujecie...." itd. Włos się jeży jak takie coś czytam. Ale z takiego ogłoszenia można wnioskować, że liczy się też prestiż mierzony wartością aparatu. Oczywiście nieadekwatny do przewidywanej przez klienta ceny za usługę.
Zastanawiam się już od dawna czy na całym świecie jest podobnie. Jakie ma ambicje fotograf i czy klient patrzy na jego dzieło czy na sprzęt?


Poszukałem w internecie i znalazłem fotografów, którzy uznali Olympusa OM-D i system Micro 4/3 za wystarczający do fotografii ślubnej.
Pierwszy z nich to Włoch Vittore Buzzi. Zakochany w jakości i możliwościach OM-D porzucił profesjonalnego Nikona.

fot. Vittore Buzzi
Uważa on, że dziś każdy może mieć pełnoklatkową lustrzankę i robić niezłe zdjęcia. Dobry zawodowy fotograf  to przede wszystkim talent. to jest jego główny atut, dlatego warto mu zaufać i nie zwracać uwagi na jego sprzęt. Klienta interesują zdjęcia jakie wykonuje.

fot.Vittore Buzzi
Vittore Buzzi ogranicza swoją pracę tylko do 15 wesel rocznie, przez co chce osiągnąć jak najwyższą jakość swoich usług. Nie chce wpadać w rutynę, unika "zmęczenia materiału". Potwierdzeniem słuszności jego decyzji może być portfolio - www.wedding-photographer.it .

fot.POD Weddings
POD Studio Productions to zespół 10 filipińskich fotografów ślubnych. Na co dzień pracują na sprzęcie Canona ale ostatnio rozpoczęli romans z Olympusem OM-D czym chętnie chwalą się na swojej stronie.

fot.POD Weddings

fot.POD Weddings
Może jeszcze kilka wesel w firmie POD i wielkie EOSy jedynki  pójdą do szafy, ich miejsce na stałe zajmą Olki OM-D. A w przyszłości może też jego następca, o którym coraz głośniej w plotkarskim świecie.

fot. ShutterLeaf Photography
Wracam do Europy, na Wyspę. Angielski fotograf z Lancashire ShutterLeaf uwielbia swój zestaw Micro 4/3. Do OM-D przypina tak zacne szkła jak Leica 25/1.4, Oly 45/1.8, 12/2.0, 17/1.8, 60/2.8 i inne. Szczerze też przyznaje się do zapasu w torbie 8 akumulatorów do trzech sztuk aparatów E-M5. I jeszcze worek "paluszków" do FL50R.

fot. ShutterLeaf Photography
Muszę przyznać, że urzekł mnie klimat jego zdjęć. Klasyka fotografii z nutką awangardy. Facet ma rozpoznawalny styl. Gratuluję!

fot. ShutterLeaf Photography

Prawda jest taka, że dobre zdjęcia na ślubie zrobimy tak samo tzw. pełną klatką jak i o połowę mniejszą matrycą w Oly OM-D. Jedynie czego nie da się przeskoczyć to plastyki obrazu większej powierzchni światłoczułej. Tak jak było w analogu z parą średni format-mały obrazek, tak w cyfrze jest mały obrazek (który tu urasta do miana dużego)-micro 4/3. Aby było tak jak powiedzmy w EOSie 5D Mark II + 50/1.4 potrzeba będzie OM-D + Voigtlander 25/0.95. I tyle...
Mały sprzęt to komfort pracy dla fotografa, 3 rewelacyjne optycznie obiektywy stałoogniskowe można włożyć do kieszeni marynarki i nawet jej nie wypchają. Dodatkowo kuszą niską ceną adekwatną do jakości.  Nie płacimy za modny brand. Olympus OM-D z gripem leży wyśmienicie w ręku, drugi zestaw może długo dyndać na ramieniu nie powodując omdlenia.
Są też minusy. Przede wszystkim co powiedzą ludzie, klient nie będzie chciał płacić "profesjonalne". No, po prostu obciach.
Są dni kiedy podejmuję męską decyzję i chcę wywalić to całe Micro 4/3 i kupić jak przystało na szanowanego fotografa modną piątkę Canona. Kumple jakby co brakowało w torbie to pożyczą. Wszyscy przecież klepią na takim samym sprzęcie. Klient nie będzie też miauczał na chałturze, że jakiś nieprzygotowany jestem. Mało sprzętu przyniosłem.
A potem łeb mi stygnie i myślę, że lepiej kasę wydać na Leicę 25/1.4, Voigtlandera 17.5/0.95 albo na Olympusa 75/1.8. Takie małe i doskonałe. I w dupie mam co inni powiedzą.










1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Ja w tym roku zaczynam działalność jako fotograf i filmowiec na różnych uroczystościach, w tym ślubach i będę używał do tego tylko OM-D :)

Adam Delor