Tekst: Andrzej Grudzień
Wraz z premierą E-P5 przedstawiono też model E-PL6, który niestety nie wnosi nic nowego do serii PEN. Taki stary-nowy aparat stworzony z E-PL5 i E-P5. Jego "tuning" jest fajny ale na razie nie możemy tego potwierdzić osobiście, ponieważ E-PL6 przeznaczono do sprzedaży wyłącznie w Japonii.
Wraz z premierą E-P5 przedstawiono też model E-PL6, który niestety nie wnosi nic nowego do serii PEN. Taki stary-nowy aparat stworzony z E-PL5 i E-P5. Jego "tuning" jest fajny ale na razie nie możemy tego potwierdzić osobiście, ponieważ E-PL6 przeznaczono do sprzedaży wyłącznie w Japonii.
Co dodali fajnego? Zobaczmy:
- niższe ISO czyli 100. Po E-P1, który miał takie ISO było tylko gorzej. Najniższe ISO 200 utrudniało pracę jasnymi stałkami w słońcu. Lubię pełne "dziury" i małą głębię, a tu za jasno. Ratował tylko filtr szary. Oczywiście idealne ISO to 50.
- funkcja interwału połączona z możliwością łączenia zdjęć w film poklatkowy. Jak zbierałem timelapsy robione PENami do artykułu na PENowca to pokochałem je wielką miłością. Od tego momentu poczułem potrzebę posiadania chociaż wężyka spustowego z interwałem. A tu jest i jeszcze sam obrobi materiał. No, czad!
- 2- osiowa poziomica. Też fajnie, że dokładniej mierzy niż starsze modele.
- krótszy czas reakcji spustu -0.44 ms. Czyli nic nie ucieka...
- współpraca z nowym wizjerem VF-4. Bałem się, że wypasiony nowy wizjer nie będzie działał ze starszymi PENami i niestety sprawdziło się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz