Olympus E-M10 vs Olympus E-PL5


  Tekst i zdjęcia: Sławomir Berski
Po premierze Olympus OM-D E-M10 pojawiło się pytanie - do kogo kierowany jest ten model?
Mam nadzieję, że poniższy tekst pozwoli Wam znaleźć odpowiedź. Mam wrażenie, że E-M10 zaczyna zacierać podział na użytkowników OM-D i PEN...

Wprowadzenie do oferty nowego modelu E-M10 skłoniło mnie do chwili refleksji nad klientem docelowym tego aparatu. Jeszcze niedawno miłośnicy serii PEN zarzucali mi, że Olympus zaniedbuje serię PEN na rzecz rozwijającej się serii OM-D. Oczywiście analizując daty premier i ich częstotliwość możemy wyciągnąć podobne wnioski. Od momentu pojawienia się na rynku E-PL5 minęło już sporo czasu. W międzyczasie zaprezentowano ważny flagowy model E-P5. Moim zdaniem czwarta seria PEN osiągnęła bardzo wysoki poziom już na starcie. Wykorzystanie nowego przetwornika obrazu z E-M5 w połączeniu ze znakomitą optyką pozwoliło pozostawić konkurencję daleko w tyle. Nawet dzisiaj aktualna oferta jest na tyle atrakcyjna, że nic nie wskazywało na konieczność wprowadzania kolejnego modelu. Rzeczywistość jest inna...
Podczas kontaktu z klientem wielokrotnie spotykaliśmy się z pytaniami: czy ten aparat ma wizjer, czy zawsze muszę nosić przy sobie lampę (FL-LM1), czy można robić zdjęcia bez obiektywu, itd... ?
Na pierwsze dwa pytania odpowiedź daje OM-D E-M10, natomiast na trzecie odpowiada wprowadzenie do oferty kolejnego obiektywu dekielkowego 9mm f/8 (BCL-0908). Rozmiary nowego modelu są bardzo zbliżone do E-PL5. Jakość wykonania i generowanego obrazu również. Istotną ale konieczną zmianą jest nowy procesor z E-M1 oraz nowy AF (81-pól). Ponadto mamy do czynienia z lepszym wyświetlaczem, modułem Wi-Fi, wbudowaną lampą i automatycznym HDR. Ważnym rozwiązaniem jest również peaking ostrości w trybach MF.
Gdyby nie wizjer elektroniczny w E-M10 mógłbym powiedzieć - godny następca E-PL5!
Na szczęście pojawił się a mimo wszystko rozmiary pozostały podobne do serii PEN. Idąc dalej - aparat z obiektywem M.Zuiko Digital 14-42 mm f/3.5-5.6 ED EZ jest mniejszy i wygodniejszy niż E-PL5 z M.Zuiko Digital 14-42 mm f/3.5-5.6 ED. Mam nadzieję, że nikt nie zarzuci mi już, że OM-D to nie to samo co PEN jako aparat mały cichy i szybki. Wbudowanie lampy i dodanie wizjera nie wpłynęło na wzrost rozmiarów w stosunku do E-PL5 i FL-LM1 a wyraźnie poprawiło ergonomię. Oczywiście odezwą się głosy, że nie trzeba zabierać ze sobą lampy. To prawda. Ale delikatne doświetlenie portretu potrzebne jest nawet w słoneczny dzień, tak aby wyeliminować cienie na twarzy, więc jeżeli chcemy zachować jakość obrazu powinniśmy zawsze mieć ją przy sobie na wszelki wypadek. Nie musimy też rezygnować z zastosowania większej lampy błyskowej podczas pracy z wizjerem (E-PL5 + VF-3 - brak możliwości zastosowania FL-300R, FL-600R itp.)
Biorąc pod uwagę pierwszą cenę E-M10 na polskim rynku podobną do tej która dotyczyła modelu E-PL5 mamy do czynienia z wyraźnie atrakcyjniejszą ofertą! Nawet gdyby był to następca serii PEN byłby warty swojej ceny, a tutaj mamy jednak coś więcej - wizjer.
Czy E-M10 jest kierowany do dotychczasowego użytkownika serii PEN - jak najbardziej! Czy nowy OM-D umożliwia dołączenie do grona dotychczasowych jej użytkowników - również, chociaż mniej wymagających, ponieważ do wyboru pozostaje im jeszcze E-M5 i E-M1.



2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ciekawe byłoby porównanie zdjęć, jak w przypadku M1/M10.

T.B.

PENowiec pisze...

Postaram się w najbliższym czasie zrobić porównanie.