Olympus PEN EE-2



Tekst: Andrzej Grudzień

Znudziła wam się cyfra?
Macie dosyć marudzenia o pikselach i szumach?
Nie wiecie co zrobić z tysiącem cyfrowych zdjęć pstrykniętych jednego dnia?
Proponuje wam wycieczkę do przeszłości w świat klasycznej fotografii. Tutaj na rolkę negatywu zmieścimy 72 zdjęcia, co wydaje się studnią bez dna. Każde naciśnięcie spustu zostało przez fotografującego przemyślane i dlatego nie zabraknie klatki na jeszcze jedno ciekawe ujęcie.
OLYMPUS EE-2

Ten mały "kompakcik" produkowano w Japonii w latach 1968-77. Od starszego modelu EE z roku 1961 różnił się tylko wbudowaną stopką lampy błyskowej i automatycznym licznikiem zdjęć. W tamtych czasach taki postęp technologiczny w ciągu 7 lat to wystarczał. Nikt nie potrzebował nowego modelu aparatu fotograficznego co pół roku jak to się dzieje współcześnie. Teraz okazuje się, że nie da się zrobić dobrego zdjęcia aparatem juz dwuletnim,  ponieważ ma za mało czegoś tam. Stajemy sie kreatywni tylko mając w ręku najnowszy model...
Wracając do tematu warto też wspomnieć o kilku ważnych cechach analogowych PENów. Obiektyw EE-2 to stałoogniskowy D. Zuiko 28/3.5. I moge tylko dodać, że to wystarczy to rodzinnego reportażu. Nic dodac, nic ująć. Migawka opierała się na dwóch czasach naświetlania: 1/40s do ciemniejszych scen i 1/200s do fotografowania "na słońcu". Jeśli było zbyt ciemno aparat blokował wyzwolenie migawki (sic!- to był 1968r) aby nie marnować kliszy.
Metalowa obudowa i solidne wykonanie to standard tamtych czasów ale przy dzisiejszej jakości aparatów wart odnotowania.

Specyfikacja:
Aparat lunetkowy małoobrazkowy
Obiektyw: D. Zuiko 28/3.5 (4 elementy w 3 grupach)
Rodzaj materiału światłoczułego: film 35 mm
Rozmiar materiału światłoczułego:  klatka 24x18mm
Pomiar światła: poprzez wbudowane elektroniczne oko
Zakres EV: 8.94-17.14 (ISO 100)
Zakres czułości filmu: 100-400 ISO
Migawka: centralna Olympus, automatyczna 1/40s, 1/200s
Synchronizacja z lampą błyskową: 1/40s (manualnie), przysłony: f/3.5 do f/22
Ustawianie ostrości: fixed focus od 1.5 m do nieskończoności
Naciąg filmu: ręczny
Stopka do akcesorii: wbudowane sanki lampy błyskowej
Rozmiar: 108x66x43 mm
Waga: 335g

Konstruktorem PENów był Yoshihisa Maitani, który marzył o stworzeniu aparatu prostego i taniego. Taniego też w eksploatacji co poskutkowało wykorzystaniem tylko połówki klatki negatywu małoobrazkowego czyli 24x18 mm. Dawało to użytkownikowi aparatu mozliwość zrobienia 72 zdjęć na 36-klatkowej kliszy.

Poniżej skany negatywu ze zdjęciami wykonanymi Olympusem PEN EE-2. Skany zrobiono według klasycznego rozmiaru klatki tzn. 24x36 mm. Każdy Jpeg zawiera dwa ujęcia.




Ujęcia krajobrazowe, które ogólnie przyjęto za poziome tutaj są pionowe. Jesli zeskanowaliśmy całą klatkę 36x24 mm to mamy problem.

fot. Paweł Daniluk

Ale jak już obrócimy zdjęcie (jpeg) w lewą stronę to wychodzi całkiem ciekawy efekt.


fot. Paweł Daniluk

fot. Paweł Daniluk


Link do instrukcji obsługi aparatu Olympus EE-2

4 komentarze:

Wojciech Opałkowski pisze...

Jak sprawdzić, czy światłomierz w takim cacku jest sprawny? Kupiłem coś takiego w antykwariacie i zaniosłem do "majstra" na wstępny przegląd. Ten bez oglądania powiedział, że w tak starym aparacie światłomierz selenowy musi być padnięty i nie ma możliwości naprawy.
Czy tak jest rzeczywiście?

PENowiec pisze...

Rzeczywiście jest duże prawdopodobieństwo, że światłomierz może wskazywać błędnie. Jeśli aparat był w przeszłości często używany to selen mógł się trochę "wypalić". Jednak zdarzają się egzemplarze z dobrym pomiarem. Mój Pen mierzy poprawnie, drugi PENowiec Piotr Kowalski ze swoich aparatów też jest zadowolony. Kiedyś miałem starą Mirandę Sensorex ,która była wprost wzorcowa. Proponuję naświetlić jedną rolkę i wywołać. To najlepszy sposób oceny dokładności pracy światłomierza.

Wojciech Opałkowski pisze...

Światłomierz sprawny. Rolka naświetlona i wywołana. Frajda bezcenna.

Wojciech Opałkowski pisze...

Rolka naświetlona prawidłowo. Frajda bezcenna.