"Olympus PEN- Fotografia odkryta na nowo" - lektura obowiązkowa


Z natury nie jestem "techniczny" i dlatego czytanie książek z testami aparatów fotograficznych nie wywołuje we mnie silnych emocji i wypieków na twarzy. Nie interesują mnie wykresy rozdzielczości i badania balansu bieli i spływa po mnie jak po kaczce informacja o jednomilimetrowym front lub back focusie jakiegoś obiektywu.



Jednak tę książkę czytałem z zapartym tchem. Jest napisana jak dobra powieść i wciągnie każdego kto do niej zajrzy. Kolega opowiadał mi, że kartkował sobie z nudów stojąc w korku i za chwilę musiał zjechać na pobocze aby poczytać chociaż 20 minut.

Tekst: Andrzej Grudzień

"Podchodzę bliżej, w zaroślach coś szeleści, a tuuu --- wyskakuje zając :) Miał bardzo puszyste futerko, bo przecież zbliża się zima, rozejrzał się figlarnie i myk już go nie ma" - dawniej tylko pan Michał Sumiński w telewizyjnym "Zwierzyńcu" opowiadając o zwierzętach potrafił zbudować takie napięcie, że gumka w majtkach pękała. W dzisiejszych czasach otrzymujemy tylko suchą informację, która przelatuje w naszej głowie nie wywołując już żadnych emocji.  Aż tu nagle znowu skoczyło mi ciśnienie - tym razem po opowieściach o aparatach fotograficznych.  



Odpowiedzialny za to wszystko jest Tomasz Kulas, zastępca redaktora naczelnego Digital Foto Video, autor książki "Olympus PEN- Fotografia odkryta na nowo" omawiającej cyfrowe aparaty Olympusa z rodziny PEN.

Zobaczmy czy Was także zainteresuje ta lektura?  




T. Kulas rozpoczyna swoją opowieść od naszkicowania historii Olympusa i jego kultowej już serii aparatów PEN. Opisuje system Micro 4/3, jego podstawy budowy i główne cechy czyli dobrodziejstwa konstrukcji.
W drugim rozdziale każdy z modeli cyfrowych PENów zostaje poddany testowi. Poznajemy szczegóły konstrukcyjne, menu i oczywiście uwielbiane przez wszystkich internautów i forumowych mądrali wykresy jakości i innych wspaniałości. Tak dokładnie rozłożonych  na czynniki pierwsze aparatów w żadnej książce w Polsce jeszcze nie było (nawet w tych o systemach aparatów wydanych kiedyś przez FK).
Ważna informacja - chociaż to książka chwaląca system Olympus PEN to są tu także krytyczne opinie. Jeśli coś mogłoby być poprawione to autor nie bał się o tym napisać. Jednak więcej tu plusów niż krech.


W następnym rozdziale rozprawia się także z gromadką szkieł Olympusa do wyżej wymienionych PENów. W większości mam podobne zdanie: 45-tka jest genialna...siedemnastka inspiruje twórczo, a 12mm wprowadza nas inny wymiar fotografii, itd... Oczywiście są także zoomy, może nawet przede wszystkim zoomy.

Obiektywy Panasonica do systemu Micro 4/3 T. Kulas opisuje tylko w skrócie ale dla nas ważne jest, że otrzymujemy chociaż zestawienie i omówienie optyki dostępnej do naszych aparatów. Podobnie jest z obiektywami innych producentów. Tu wybór jest bardzo duży i myślę, że warto też samemu poszukać na rynku.


A jak jeszcze poszerzymy wybór obiektywów? Decydując się na zakup adaptera do dowolnego systemu innego producenta. Do PENa da się tak naprawdę przypiąć każdy obiektyw, a dlaczego -o tym też przeczytacie w tej książce w specjalnym rozdziale.


PEN to także szeroka gama akcesoriów i warto ją poznać. Możemy przy ich pomocy stać się wszechstronnymi fotografami, a także dodatkowo zadać szyku pięknymi pokrowcami, okleinami, paskami np. oldschoolowo albo po japońsku...


Pozostaje do omówienia część kreatywna książki.
Tomasz Kulas opisuje w niej szczegółowo m.in. filtry artystyczne, które świetnie wyrażają naszą wizję twórczą. Niedoceniane przez niedowiarków tutaj to narzędzie zostaje wyniesione na piedestał. Dramatyczna tonacja, Ziarnisty film czy choćby filtr Pinhole okraszony stylową ramką to majstersztyki oprogramowania. Osobiście też polecam!


 Dla zaczynających zabawę w fotografię PEN ze swoimi gabarytami wydaje się bardziej przyjazny i łatwiejszy do opanowania. Tomasz Kulasz dedykuje dla nich szkołę fotografowania w pigułce.



I chociaż są w niej "oczywiste oczywistości" to cieszę się, że w tym kompendium wiedzy o PENie znalazły się nie tylko informacje czym robić zdjęcia ale także jak je robić. A o to przecież chodzi w fotografii.

Wielu fotografów szuka informacji o PENie. Zadają mi pytanie czy PEN może stać się ich podręcznym aparatem do reportażu. Amatorzy też już nie chcą dźwigać wielkich modnych plastikowych  lustrzanek i też chętnie skusiliby się na miniaturkę o takiej samej jakości obrazu.
 Wszyscy na pewno znajdą odpowiedzi na swoje pytania w książce Tomasza Kulasa pt. "Olympus PEN- Fotografia odkryta na nowo". Jestem przekonany, że wciągnie ich też niesamowity klimat opowieści pana Tomasza.

Cena: 29,90 pln

3 komentarze:

SlawekPS pisze...

Zakupiłem książkę, gdyż mam Pena i szukam różnych "smaczków" z nim związanych. Na razie przeczytałem kilka stron i od strzału znalazłem błędy. Najpoważniejszy dotyczy mocowania obiektywów M42 - to mocowanie oparte na gwincie /Zenity, Praktica itp. / a nie mocowanie bagnetowe!!! To nie beletrystyka, gdzie można lać wodę tylko, bądź co bądź, forma poradnika i takie błędy techniczne podrywają zaufanie do merytorycznej zawartości książki. Nie omieszkam napisać o następnych znalezionych "kwiatkach".

PENowiec pisze...

Witam
Na początku grudnia czytałem szczotkę drukarską i też znalazłem w niej kilka błędów. Po Pana komentarzu wnioskuję, że wersja ostateczna czyli pierwsze wydanie zawiera je nadal. Na szczęście nie są to na tyle poważne błędy aby obniżały wartość merytoryczną tekstu.

Andrzej z Breslau (andrzejgorzelak@gmail.com) pisze...

Kupiłem, pytania i odpowiedz są tendencyjne :) ale dla fanów PEN-a lektura obowiązkowa!